Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2010
Dystans całkowity: | 2229.19 km (w terenie 50.40 km; 2.26%) |
Czas w ruchu: | 108:35 |
Średnia prędkość: | 20.53 km/h |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 76.87 km i 3h 44m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 20 lipca 2010
przed pracą i rundka po
zaspałam!! pierwszy raz od niepamiętnych czyli jeszcze szkolnych czasów. Planowałam wczesnoporanny wyjazd, ale nic z tego, ledwo udało się szybką rundkę do Lasek zrobić. Za to wieczorem świetna relaksikowa pętelka sierakowska z Jasiem (i lodzikiem Magnum:)) super są te wieczorno-nocne letnie klimaty, niemniej łosia znowu nie było!
- DST 81.08km
- Czas 04:06
- VAVG 19.78km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 lipca 2010
treningowo
wykorzystałam cały dzisiejszy wolny czas. Rano wreszcie się zmobilizowałam żeby wyjść wcześniej, dzięki temu dotarłam aż do Nowego Dworu - mimo zagrożenia deszczowego i "pokapywania" jazda bardzo udana, w pierwszą stronę wiatr nie przeszkadzał, a z powrotem pomagał:) To jest zdecydowanie moja ulubiona opcja.
Wieczór kusił nie mniej niż poranek, więc jeszcze szybka rundka sierakowska. Łoś oczywiście się nie pojawił. Na podstawie moich doświadczeń naukowcy amerykańscy już dawno by orzekli, że łosie wyginęły... No cóż, ja jednak nie tracę nadziei:)
Wieczór kusił nie mniej niż poranek, więc jeszcze szybka rundka sierakowska. Łoś oczywiście się nie pojawił. Na podstawie moich doświadczeń naukowcy amerykańscy już dawno by orzekli, że łosie wyginęły... No cóż, ja jednak nie tracę nadziei:)
- DST 106.07km
- Czas 05:15
- VAVG 20.20km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 lipca 2010
relaksik:)
pogoda zawiodła, z planowanego porannego wyjazdu nici. Niemniej z przyjemnością złapałam chwilę "wolnego" od roweru, pierwsze od dość dawna leniwe domowe przedpołudnie. Między burzami trochę relaksikowego kręcenia, głównie z myślą o wieczornym tenisie.
- DST 35.50km
- Czas 01:57
- VAVG 18.21km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 lipca 2010
Leszno
Żar z nieba, ale ja tak lubię. Fajny dzień, gorąco i przypiekające słońce, ale nie duszno, wiatr umiarkowany, deszczu ani widu na horyzoncie - to są zdecydowanie moje klimaty. Trochę miałam na trasie mało mocy po atrakcjach wyjazdowych:) i zaliczyłam ze trzy kryzysy, ale niegroźne były. Za to końcówka super, mocne deptanie pedałów i znaczące podniesienie średniej w ostatniej godzinie:)
- DST 113.47km
- Czas 05:18
- VAVG 21.41km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 lipca 2010
jabłoń 2010
walka ze słabością. Biorąc pod uwagę samopoczucie, dzisiejsza wyprawa nie miała prawa się odbyć. Totalne osłabienie, upał nawet dla mnie za duży i koszmarnie duszno. Po 13 kilometrach miałam dosyć, ale jednak postanowiłam dociągnąć do Rucianego, chociaż rozsądny Janusz zalecał odwrót. Ja nie jestem taka rozsądna i tym razem wyszło na moje, bo po lodach w porcie mi się poprawiło:) dzisiaj testowaliśmy kolejną nową traskę, 58 z Rucianego na Szczytno do miejscowości Babięta na przepysznego lina w śmietanie (serwowanego w młynie który wygląda na wszystko tylko nie na miejsce gdzie możnaby dostać dobrą rybę:)). Potem w górę do Piecek i stamtąd przez Uktę do Rucianego i Pisza. Wieczorem wykrzesałam z siebie jeszcze siły na całkiem udany tenis i w sumie dzień był świetny:)
- DST 94.46km
- Teren 2.00km
- Czas 04:40
- VAVG 20.24km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 lipca 2010
jabłoń 2010
chyba najlepsza "jabłoniowa" wycieczka, myślę, że ten dzień to nagroda za odważne wyruszenie wbrew pogodzie:) Początek w deszczu... Szczęśliwie jednak nie namokliśmy za bardzo a po półgodzinie zaczęło się przejaśniać. Po drodze chmur czarnych było kilka ale pozostawaliśmy cały czas po jasnej stronie mocy:) Traska wreszcie bezszutrowa, w całości asfalcik, w dodatku momentami rewelacyjny. Oj miałam już dość tych upodlających piachów, to nie jest nie jest NIE JEST moja bajka.. Pojechaloiśmy ulubionym pustym szlakiem do Rucianego, potem Mikołajki (nie było drożdżowych bułeczek!!!!) i dalej przez Wilkasy do Giżycka. Giżycko super, całkiem miłe klimaty i mniam mniam pyszny chłodniczek z widokiem na most obrotowy (no dobra, pizza też była). Powrót "klasykiem" czyli 63 przez Orzysz. Dzisiaj postanowiłam trochę lepiej zawalczyć na pagórach, a że Jasiek niezmordowanie ciągnął niezmiennie to osiągnęłam kilka drobnych sukcesów w kategorii górskich premii:)
- DST 136.12km
- Czas 06:19
- VAVG 21.55km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 lipca 2010
jabłoń 2010
dzień odpoczynkowy, głównie z powodu niepewnej pogody, ale też z racji na duże zainteresowanie popołudniową i wieczorną grą w tenisa. W założeniu miało być około 50 km, wyszło trochę więcej, i fajnie. Niestety znowu trafił się upodlający teren, między Karwicą, Krzyżami, leśniczówką Pranie i Rucianem - koszmarny koszmar, tara, piach i pędzące po tym samochody, kurz totalny i piach w zębach. Za to początek trasy - w dół od Jabłoni do Karwicy - rewelacja, prawie cały czas niezłej jakości leśne asfalty.
- DST 68.25km
- Teren 13.40km
- Czas 03:39
- VAVG 18.70km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 lipca 2010
jabłoń 2010
zwabieni pustką na rozkosznym asfalcie PISZ-Ruciane pognaliśmy w tamtą stronę. Droga przez Uktę do Mikołajek też była świetna, super asfalt i ekstra pagóry:) Mikołajki - lans i szpan, ale bez totalnego niesmaku, no i ciastka koło poczty bardzo dobre. Totalnym rozczarowaniem okazał się natomiast zamek Ryn, kompletne nieporozumienie z plastikowymi oknami. Dalej natomiast było rozkosznie, kanał Kula nie rozczarował a jedzonko u Jakubka w Rydzewie też ani trochę. Powrót przez Orzysz 63 do Pisza. Upał sakramencki ale wycieczka wyśmienita:) Jasiek ciągnął jak trzy smoki:)
- DST 135.06km
- Teren 2.70km
- Czas 06:11
- VAVG 21.84km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 lipca 2010
jabłoń 2010
ciepło, coraz cieplej... prawie według planu pętelka przez Wiartel, Szeroki Bór, Wejsuny i Wierzbę - przeprawa promem i upodlające piachy wzdłuż jeziora Bełdany. W połowie tej rozkosznej plaży uciekliśmy na asfalt-uffff. Powrót przez Ruciane drogą główną 58 - sytuacja niecodzienna, puuuusto bo droga zamknięta z powodu remontu mostu a asfalt rewelacyjny. Końcówka była mocna, pognaliśmy od Pisza na upodlenie, ale dzięki temu prawie nie spóźniliśmy się na wieczornego tenisa:)
- DST 74.71km
- Teren 13.00km
- Czas 03:58
- VAVG 18.83km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 lipca 2010
jabłoń 2010
kwintesencja wakacyjnej jazdy. Piękna pogoda, upał jaki uwielbiam, nowe nieznane trasy, piękne widoki - dużo zdjęć i zaskakująco dużo terenu:) Rowerowanie z Jasiem fantastyczne jak zawsze, w drodze powrotnej pościgaliśmy się trochę, żeby zrównoważyć wcześniejsze leniwe kręcenie po piachach. Trasa: Jabłoń-Pisz-śluza na kanale Jeglińskim w Karwiku-Zdory-KWIK-Nowe Guty-Orzysz-Pisz-Jabłoń. Asfalty super oprócz odcinka Nowe Guty-do drogi głównej na Orzysz ale i tak po wcześniejszych piachach wydawała mi się świetnej jakości:) Jutro ciąg dalszy mazurskich przygód
- DST 80.20km
- Teren 17.00km
- Czas 04:16
- VAVG 18.80km/h
- Aktywność Jazda na rowerze