Środa, 14 lipca 2010
jabłoń 2010
chyba najlepsza "jabłoniowa" wycieczka, myślę, że ten dzień to nagroda za odważne wyruszenie wbrew pogodzie:) Początek w deszczu... Szczęśliwie jednak nie namokliśmy za bardzo a po półgodzinie zaczęło się przejaśniać. Po drodze chmur czarnych było kilka ale pozostawaliśmy cały czas po jasnej stronie mocy:) Traska wreszcie bezszutrowa, w całości asfalcik, w dodatku momentami rewelacyjny. Oj miałam już dość tych upodlających piachów, to nie jest nie jest NIE JEST moja bajka.. Pojechaloiśmy ulubionym pustym szlakiem do Rucianego, potem Mikołajki (nie było drożdżowych bułeczek!!!!) i dalej przez Wilkasy do Giżycka. Giżycko super, całkiem miłe klimaty i mniam mniam pyszny chłodniczek z widokiem na most obrotowy (no dobra, pizza też była). Powrót "klasykiem" czyli 63 przez Orzysz. Dzisiaj postanowiłam trochę lepiej zawalczyć na pagórach, a że Jasiek niezmordowanie ciągnął niezmiennie to osiągnęłam kilka drobnych sukcesów w kategorii górskich premii:)
- DST 136.12km
- Czas 06:19
- VAVG 21.55km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!