Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2010
Dystans całkowity: | 2424.56 km (w terenie 7.50 km; 0.31%) |
Czas w ruchu: | 118:31 |
Średnia prędkość: | 20.46 km/h |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 83.61 km i 4h 05m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 31 sierpnia 2010
rekordzik:)
dokręcony w deszczu rekord miesiąca poprawiony o prawie stówkę:)
- DST 20.12km
- Czas 01:05
- VAVG 18.57km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 sierpnia 2010
przed pracą
- DST 53.22km
- Czas 02:32
- VAVG 21.01km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 sierpnia 2010
treningowo
dzień niespodzianka - wbrew złowieszczym prognozom synoptyków deszcz spadł symboliczny a nawet pokazało się słońce. Opłaciło się zaryzykować dalszą wycieczkę. Mimo absolutnie koszmarnego wiatru miałam ochotę na dystans powyżej setki, ale postanowiłam wykazać się sportową dojrzałością i rozwagą i ograniczyć apetyt mając na uwadze wieczorny tenis. I słusznie, bo sił starczyło na mocną szybką grę i dobre bieganie. Szkoda tylko, że mimo efektownych wymian wynik dla mnie pozostał niezmiennie nieco mniej efektowny. Ale przynajmniej widać jakiś progres:) Dzisiaj jeden z moich dobrych dni, jazda z wysoką jak na mnie średnią, nawet pod wiatr. Tenis kondycyjnie też bez zastrzeżeń
- DST 95.67km
- Czas 04:20
- VAVG 22.08km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 sierpnia 2010
relaksik:)
przedpołudniowa kawa w centrum przy zaskakująco dobrej (w porównaniu do prognoz) pogodzie. Jako że zrobiło się zdecydowanie chłodniej, więc faza "kawa+ciastko" towarzyszyła mi również po południu (tym razem realizacja w NDM:)) W międzyczasie pętelka do Sierakowa. Leniwa sobotnia jazda pod znakiem zmagań z naturą - przed południem walka z wietrzyskiem, po południu nieustanne przerwy na przeczekiwanie deszczu. Forma ciągle zaskakuje mnie pozytywnie - świetne samopoczucie mimo wczorajszego intensywnego wieczornego teniska:)
- DST 130.51km
- Czas 06:25
- VAVG 20.34km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 sierpnia 2010
w deszczu
oj namoczyło mnie i licznik mój mimo przezornego rozpoczęcia wycieczki wcześnie rano. Podpuściło mnie do Izabelina bezdeszczowo, a potem się rozpadało totalnie. Mimo lekkiego upodlenia zniosłam to z godnością. Licznik godności nie wykazał i w efekcie granatowy dostał nowy gadżet na drugie urodziny. Fajnie, że chociaż udało się odczytać ile przejechałam w tych podłych warunkach
- DST 47.99km
- Czas 02:22
- VAVG 20.28km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 sierpnia 2010
przed pracą
- DST 62.78km
- Czas 03:12
- VAVG 19.62km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 sierpnia 2010
przed pracą
- DST 39.60km
- Czas 02:00
- VAVG 19.80km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 sierpnia 2010
Sieraków i okolice
powrót do codzienności i rutynowej trasy treningowej (z podwójną pętelką). Najzabawniejszym odkryciem dzisiejszego dnia jest fakt, że.............brakowało mi pagórów!!!
- DST 71.33km
- Czas 03:50
- VAVG 18.61km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 sierpnia 2010
Worliny 2010
Zdobyłam szczyt!!! nie był to w dodatku szczyt moich możliwości, ale szczyt góry - o nazwie Góra Dylewska. Całe 312 mpnm (TRZYSTA DWANAŚCIE METRÓW). Podjazd był okropny, bo po totalnie dziurawym asfalcie, zatem i zjazd niefajny. Niemniej góra na konto weszła:) Zdobycz górską zawdzięczam JAJACKOWI, bo dziś pojechaliśmy według Jego sugestii. Nie mieliśmy co prawda czasu, żeby dojechać do Iławy, ale odcinek Pawłowo - Lubawa rzeczywiście super. Dobry asfalt, ruch umiarkowany i fajne pagórki ("na Górę" trzeba odbić 5 km w lewo, w nagrodę można zjeść pycha ciasteczko u Erisowej:)). Do Pawłowa dojechaliśmy naszym ulubionym olsztynkowym przejazdem czyli Podlejki - Mańki - Olsztynek (tak, tak, jagodzianki znowu zaliczone!). Powrót przez Ostródę (głowna "piętnastka", ale ruch był umiarkowany, w plecy wiało więc dobre wrażenia. Trochę górek, ale do przeżycia). Z Ostródy fantastyczna droga 530 do Łukty - 15 km świetnego asfaltu przez las i prawie zero ruchu. Rewelacja. Mimo to zaliczyłam mega kryzys 5 km przezd Łuktą, ból kolana i niemoc na podjeździe straszna. No jakoś jednak przewalczyłam na tyle, żeby spróbować wyścigu z Jasiem na ostatnich kilometrach. Próba oczywiście nieudana, ciągle to On jest Sprite, a ja pragnienie:(
- DST 142.01km
- Czas 06:32
- VAVG 21.74km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 sierpnia 2010
Worliny 2010
laptopek wyliczył przewyższenia 430m, jednak co to znaczy dobry asfalt - dzisiejsze pagórki nie zrobiły na mnie niemal zadnego wrażenia. No tak, wiem, że dla prawdziwych górali 430m to brzmi raczej śmiesznie, ale ze mnie góral żaden i tak już zapewne zostanie:) Zatem odnotowuję trasę jako kolejne przełamanie niemożności, tym bardziej, że zaliczyłam też końcówkę sprinterską zdopingowana nadciągającą burzą. Armagedon szedł totalny, a jako że ja jestem jednak z tych mniej odważnych więc wykrzesałam z siebie skrzętnie chomikowane zapasy mocy:). Dopadliśmy samochodu 5 minut przed ulewą. Trasa z Olsztyna 16 do Mrągowa (skręt w boczne asfalciki w Borkach, z powrotem już prosto główną). Przez dużą część trasy fajne pobocze, ale najlepszy był kawałek jeszcze nie oddany samochodom. wreszcie wiem jak się czują królowie szos:)
- DST 131.33km
- Czas 06:01
- VAVG 21.83km/h
- Aktywność Jazda na rowerze