Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2013
Dystans całkowity: | 2582.28 km (w terenie 8.70 km; 0.34%) |
Czas w ruchu: | 122:41 |
Średnia prędkość: | 21.05 km/h |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 89.04 km i 4h 13m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 20 sierpnia 2013
przed pracą
- DST 58.88km
- Czas 02:51
- VAVG 20.66km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 sierpnia 2013
przed pracą
pracuję, walczę, ćwiczę i nic, ciągle nie jestem cyborgiem...:( niektórzy uprzejmie mówią, że to dobrze:)
- DST 25.82km
- Czas 01:20
- VAVG 19.37km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 sierpnia 2013
spacerek
dwa spacerki, poranny i wieczorny, oba o charakterze relaksowo-gastronomicznym:)
- DST 86.19km
- Czas 04:10
- VAVG 20.69km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 sierpnia 2013
Brochów
oj jak wiało. Bardzo udręczone kopytka:(
trasa standard przez Janówek, Leszno, Łazy, Wólkę Smolaną do Brochowa i powrót przez Śladów. Niestety od ostatniego razu nic się nie zmieniło w żałosnej kondycji asfaltu Śladów-Leoncin, straszna telepka i dodatkowe umęczenie. Tyle łatwiej, że dziś cały czas po płaskim. Nuuudy:)
trasa standard przez Janówek, Leszno, Łazy, Wólkę Smolaną do Brochowa i powrót przez Śladów. Niestety od ostatniego razu nic się nie zmieniło w żałosnej kondycji asfaltu Śladów-Leoncin, straszna telepka i dodatkowe umęczenie. Tyle łatwiej, że dziś cały czas po płaskim. Nuuudy:)
- DST 155.35km
- Teren 3.90km
- Czas 07:03
- VAVG 22.04km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 sierpnia 2013
W krainie pagórów 2013
domknięcie olsztyńskiej pętli i odważny przejazd przez królestwo kłobuków. Kłobuki jak wiadomo na całej Warmii są obecne a i na Mazury chętnie zaglądają, jednak ich prawdziwym królestwem są okolice rzeki Łyny. Ostrożność i znajomość złośliwej natury kłobuczej nakazuje omijać zagrożone tereny, jednak czasem ryzyko trzeba podjąć. Wczoraj poczułam się na siłach:) Dzięki tej odważnej decyzji udało się domknąć pętlę wokół Olsztyna i Nidzicy i teraz już żaden kawałek tamtejszych tras nie jest tajemnicą. Start w Nidzicy, przejazd dawną 7 czyli autostradą rowerową do Olsztynka, po drodze gigantyczna niespodzianka kulinarna czyli podupadający z powodu odsunięcia od ekspresówki Tokaj, gdzie karmią doprawdy wyśmienicie oferując przy tym przesympatyczną obsługę i wygodne fotele w pięknym ogrodzie. Kuchnia wcale nie restrykcyjnie węgierska, jajecznica i pierogi z jagodami też się znalazły, czynne od bladego świtu. Od Olsztynka wjazd we wspomniane królestwo kłobucze, droga 58 znana z odcinka od Jedwabna i tu nie rozczarowuje, rewelacyjny asfalt, mnóstwo hopek, jeziora i cały czas przepiękny las. Kłobuk czaił się w zaroślach, ale tempo jazdy było przezornie zbyt szybkie żeby nogę złośliwą mógł podstawić:). Po 24km skręt w równie piękną żółtą do Olsztyna, tym razem przejazd aż do końca czyli pełne 26 leśnych kilometrów. Dojazd do Olsztyna i wreszcie zaliczone atrakcje turystyczne, Starówka (fajna), zamek (może być). Powrót czerwoną 51 do Stawigudy i boczniaczkami przez Łańsk, jakoś się odnalazłam w tym gąszczu ścieżek. Do Nidzicy łącznikiem między 58 a drogą żółtą na Jedwabno, znowu piękne 18 km chociaż w połowie prąd mi odcięło i już na podziwianie widoków mniej energii było...
- DST 165.60km
- Czas 07:15
- VAVG 22.84km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 sierpnia 2013
spacerek
..i nieoczekiwane spotkanie w Babicach. Po latach. Po SIEDEMNASTU latach!!!
- DST 40.77km
- Czas 01:55
- VAVG 21.27km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 sierpnia 2013
Wkra
plany na środę zmieniały się wielokrotnie. Po odpoczynkowym wtorku był głód wyprawy, a tu prognozy wiatrowe masakryczne, prędkość huraganowa, kierunek niekorzystny... Jedyna szansa na fun z jazdy w takich warunkach to nowa trasa. Eksploracyjne przygody potrafią skutecznie niwelować pogodowe upodlenie i tak też było tym razem, z niewielkimi tylko momentami zwątpienia.
Działdowo - Przełęk z wiatrem prosto w nos po lekko garbatej 541 - no tu jeszcze nie było tak źle, początek trasy, optymizm, perspektywa skrętu... Skręt niestety nie przyniósł poprawy, do zachodniego wiatru dołączyła składowa południowa, krajobraz typowej nędzy mazowieckiej bez odrobiny drzew - źle wspominam. Telepka do Zielonej, pod koniec udało się złowić rzęchowaty traktor, którego średnia 20km/h była rozkosznym odpoczynkiem, podciągnąl uprzejmie prawie pod Żuromin. Żuromin widziałam po raz pierwszy i nie powiem, żeby to było zachwycające doznanie, ale bazarek z owocami przyzwoity jest i kawa w ROSARIO (skąd oni biorą te nazwy zawsze się zastanawiam..) niezła. Z Żuromina do Bieżunia masakry ciąg dalszy, nędza mazowiecka tym razem w pełni uzasadniona bo granice województwa zostały przekroczone, ale od Bieżunia skręt w lewo na Radzanów i oddech, wreszcie w plecy. Radzanów był właściwym celem wycieczki, na mapie występuje nader atrakcyjna droga wzdłuż Wkry, w rzeczywistości rzekę widać raz przy przekraczaniu mostu... Ale trasa ładna, pojawia się urokliwy las, asfalt świetny, ruch żaden. Dojazd do Strzegowa i przejazd do Ciechanowa przez Pokrytki, super droga, od Niedzborza nowy asfalt, pełna rekompensata wcześniejszej mordęgi. W Ciechanowie tym razem rozczarowanie kulinarne więc skończyło się pizzą. Ostatni raz jadłam chyba w Łomiankach po wyprawie na której mało nie padłam z głodu.., więc po raz kolejny pizza mnie ratuje:). Na zakończenie lajcikowy dojazd do SKM w Gołotczyźnie, wiatr trochę odpuścił ale ziąb się zrobił straszny, idzie zima żesz cholera by to wzięła:(
Działdowo - Przełęk z wiatrem prosto w nos po lekko garbatej 541 - no tu jeszcze nie było tak źle, początek trasy, optymizm, perspektywa skrętu... Skręt niestety nie przyniósł poprawy, do zachodniego wiatru dołączyła składowa południowa, krajobraz typowej nędzy mazowieckiej bez odrobiny drzew - źle wspominam. Telepka do Zielonej, pod koniec udało się złowić rzęchowaty traktor, którego średnia 20km/h była rozkosznym odpoczynkiem, podciągnąl uprzejmie prawie pod Żuromin. Żuromin widziałam po raz pierwszy i nie powiem, żeby to było zachwycające doznanie, ale bazarek z owocami przyzwoity jest i kawa w ROSARIO (skąd oni biorą te nazwy zawsze się zastanawiam..) niezła. Z Żuromina do Bieżunia masakry ciąg dalszy, nędza mazowiecka tym razem w pełni uzasadniona bo granice województwa zostały przekroczone, ale od Bieżunia skręt w lewo na Radzanów i oddech, wreszcie w plecy. Radzanów był właściwym celem wycieczki, na mapie występuje nader atrakcyjna droga wzdłuż Wkry, w rzeczywistości rzekę widać raz przy przekraczaniu mostu... Ale trasa ładna, pojawia się urokliwy las, asfalt świetny, ruch żaden. Dojazd do Strzegowa i przejazd do Ciechanowa przez Pokrytki, super droga, od Niedzborza nowy asfalt, pełna rekompensata wcześniejszej mordęgi. W Ciechanowie tym razem rozczarowanie kulinarne więc skończyło się pizzą. Ostatni raz jadłam chyba w Łomiankach po wyprawie na której mało nie padłam z głodu.., więc po raz kolejny pizza mnie ratuje:). Na zakończenie lajcikowy dojazd do SKM w Gołotczyźnie, wiatr trochę odpuścił ale ziąb się zrobił straszny, idzie zima żesz cholera by to wzięła:(
- DST 160.07km
- Czas 07:36
- VAVG 21.06km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 sierpnia 2013
spacerek
- DST 29.02km
- Czas 01:17
- VAVG 22.61km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 sierpnia 2013
W krainie pagórów 2013
tour de Ostróda - best of the best. Eksplorowanie jest cudowne, ale powroty też są fajne. Dzisiejsza ostródzka jednodniówka od początku została zaplanowana jako klamra dla wcześniejszych eksploracji - cel: pojechać tam, gdzie podobało mi się najbardziej. Wybór był zaskakująco prosty, bo choć wszystkie czerwcowe trasy miały swój urok, to jednak Isąg rządzi niepodzielnie i bezwarunkowo miejsce lidera zajmuje. Plus cała "otoczka" Isąga, czyli dość rozbudowana pętla "do" i "z". Koniecznie w "best of the best" musiała się pojawić droga do Zawrotów, i Łukta, i przejazd leśny przez Wynki, Tomaszkowo, Dorotowo i Mańki też.
W całości wyglądało to tak:
Ostróda-skręt na Łuktę i w lewo na Zawroty - Łukta - Wynki (Isąg, Isąg) -Gietrzwałd- Naterki (a właściwie Siła) i spotkanie z pięciogwiazdkowym pięknie położonym zupełnie nowym obiektem; z zewnątrz super, jedzenie świetne (cóż, mieli pierogi z jagodami i tym mnie oczywiście kupili:)),jezioro wokół, las - Tomaszkowo-Dorotowo-Olsztynek-Mańki - Worliny (Isąg, Isąg) - Łukta (świetna kawiarnia!!!) Zawroty-Ostróda. Wycieczka była fantastyczna, nic dziwnego, że deszcz też chciał się przyłączyć, tyle dobrego, że pod koniec dopiero się zorientował:)
W całości wyglądało to tak:
Ostróda-skręt na Łuktę i w lewo na Zawroty - Łukta - Wynki (Isąg, Isąg) -Gietrzwałd- Naterki (a właściwie Siła) i spotkanie z pięciogwiazdkowym pięknie położonym zupełnie nowym obiektem; z zewnątrz super, jedzenie świetne (cóż, mieli pierogi z jagodami i tym mnie oczywiście kupili:)),jezioro wokół, las - Tomaszkowo-Dorotowo-Olsztynek-Mańki - Worliny (Isąg, Isąg) - Łukta (świetna kawiarnia!!!) Zawroty-Ostróda. Wycieczka była fantastyczna, nic dziwnego, że deszcz też chciał się przyłączyć, tyle dobrego, że pod koniec dopiero się zorientował:)
- DST 145.19km
- Teren 1.20km
- Czas 06:34
- VAVG 22.11km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 sierpnia 2013
Natolin
lato w mieście:) leniwy poranny przejazd przez przyjemnie opustoszała Wawę do Natolina i zwiedzanie zamkniętego dla nie wtajemniczonej ludzkości kompleksu leśnego z elementami architektury. Architektura średnia, las super, obszar ponad 100 ha (dla porównania całe Łazienki to trochę ponad 70 ha), stare sosny i dęby absolutnie imponujących rozmiarów. W mojej prywatnej kategorii dębów Upartemu Mazurowi już chyba żaden okaz miejsca lidera nie odbierze, ale przyjemność oglądania konkurentów była:) Po wycieczce równie leniwie do Konstancina na pierogi, a jakże, wyczajone nowe nader smakowite miejsce. Powrót sprintem z racji czarnej chmury, która była niezwykle sprawnym narzędziem treningowym aczkolwiek cała para poszła w ...kolor. Na deszcz już chmurze mocy nie starczyło:)
- DST 91.31km
- Teren 1.10km
- Czas 04:31
- VAVG 20.22km/h
- Aktywność Jazda na rowerze