Informacje

  • Wszystkie kilometry: 365450.79 km
  • Km w terenie: 3304.99 km (0.90%)
  • Czas na rowerze: 736d 16h 41m
  • Prędkość średnia: 20.67 km/h
  • Suma w górę: 0 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy eliza.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 25 lipca 2012

Pojezierze Brodnickie 2012

miał być lajcik. Naprawdę! ale wyjątkowo nie pocelowałam. Trasa spełniła warunek lajcikowy tylko kilometrowo, ale większość tych kilometrów to niestety była kopytkowa masakra:( zaczęło się już na starcie, żeby jednak jakoś ominąć te TIRy na "piętnastce" pokusilo mnie o skrót w szutrówkę, kierunek Szramowo. No błąd to był, błąd duży. Odcinek z serii ENDURO EXTRA, 5km rajdu rowerowo-pieszego, z naciskiem na pieszego, najpierw piach a potem już katastrofa absolutna, hitlera pamiętające trelinki POD GÓRĘ, rozwinęłam prędkość w porywach 6 /h. Aż mnie wszystko boli jak o tym piszę. Z piachem w zębach i bąblem od gza na koncie wydostałam się wreszcie na asfalcik w stronę Zbiczna. Tu było fajnie, chociaż podjazdy po wczorajszej wyprawie nie szły mi zbyt łatwo. Ze Zbiczna do Brodnicy celem upolowania wreszcie jakiegoś zamku. Jest! Zdobyty! Z Brodnicy - całkiem lajcikowo przypominam- trasa moja prowadzić miała do Świedziebni, kilometrów 15 co to dla mnie. No prędko tam znowu nie pojadę. Cała trasa totalny koszmar. dziura na dziurze, cały czas (przysięgam!) pod górkę, wiatr centralnie w czoło i do tego pylące topole (znowu???) dmuchające wraz z wiatrem tymi koszmarnymi kłakami w nos. Ooooooooooooo. Nie chcę nawet pamiętać. Ze Świedziebni do Górzna, był miły moment odpoczynku nad jeziorem z michą truskawkowych pierogów, przejazd do Bartniczki też całkiem OK, zwłaszcza końcówka jak już dziury w asfalcie poznikały. Jakoś tak po tych pierogach moc poczułam, miałam żółtą lidzbarską jechać tylko do Gutowa i stantąd powrót przez Leźno, ale pamiętam asfalt masakryczny tam był. Tymczasem żółta lidzbarska mnie wessała, asfalcik miodzio, las, ruch mały, pięknie. Myślę sobie optymistycznie śmignę te 8 km do skrętu do Wlewska, tam taka świetna droga jest. I tak się milo jechało do czasu kiedy wyłonił się kolejny pagór i kolejny i kolejny a wiatr cały czas nieprzerwanie w nos. Do tego atak wsciekły gzów i niestety drugi bąbel zaliczony. Te 8km doprowadzilo mnie na skraj wyczerpania baterii, ale warto było. Bo ostatnie 22 km od Wlewska to jest rewelacja. Więc była nagroda za to upodlenie. I tarta jagodowa na kolację:)
  • DST 101.60km
  • Teren 5.20km
  • Czas 05:34
  • VAVG 18.25km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Alergia...?
Swoją drogą niezły kontrast nastrojów między wpisem pierwszym a drugim ("już wiem, kiedy tu wrócę" vs. "prędko tam znowu nie pojadę" itd. ;). Chyba sobie dałaś w kość ;)
aard
- 05:24 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl