Wtorek, 26 października 2010
w deszczu
prawdopodobnie ostatnie rowerowe wagary w sezonie (no oczywiscie nie licząc zaplanowanych oficjalnych wagarów zwiazanych z jakże bliskim wyjazdem nad morze:)). Wyjazd dał popalić, rano ledwie 2 stopnie, ta upojna temperatura utrzymywała sie do południa, potem dwie krótkie chwile słońca po czym deszcz i niecałe 4 na termometrze... Dystans (absolutny kilometrowy rekord w takich warunkach) i tempo wskazują na miły fakt, że październikowy power jest ciągle ze mną, chociaż zmarzłam absolutnie podle, zwłaszcza oczywiście ucierpiały kopytka...
Trasa - standard do Janówka, potem niespodziewane elementy enduro związane z wylewaniem asfaltu w Wierszach (przypomniały mi się te koszmarne chwile ciągniecia rowerka po plaży w Łazach... dziś szczęśliwie dystans ciągniecia był trochę krótszy:)), Roztoka, Leszno + pętelka przez Białutki i Wąsy - dawno tu nie byłam. Powrót oczywiscie przez Dębinę. Tirów tym razem niestety całe mnóstwo, wkurzajace, że stał kompletnie nie reagujący na cięarówki radiowóz z radarem. Od Leszna padało, ale mój nowy jesienny strój dał radę (szkoda tylko, że tak niewyjściowo w nim wyglądam, taki typowo PRAKTYCZNY ubiór:)).
Warto podkreślić niezwykle dzielną postawę ROSSa, który nie tylko pozwolił się wyciagnąć w tę podłą pogodę, ale też ani razu nie wydał jęku dezaprobaty bądź zawodu:) Zapewnił też miłe i motywujące towarzystwo, nie wspominając już o stosownej porcji smakowitych węglowodanów. Czekał też na mnie cierpliwie krecąc okoliczne pętelki, dzieki czemu Jego dystans wzrósł do prawie 140 km, co naprawdę robi wrażenie...
Trasa - standard do Janówka, potem niespodziewane elementy enduro związane z wylewaniem asfaltu w Wierszach (przypomniały mi się te koszmarne chwile ciągniecia rowerka po plaży w Łazach... dziś szczęśliwie dystans ciągniecia był trochę krótszy:)), Roztoka, Leszno + pętelka przez Białutki i Wąsy - dawno tu nie byłam. Powrót oczywiscie przez Dębinę. Tirów tym razem niestety całe mnóstwo, wkurzajace, że stał kompletnie nie reagujący na cięarówki radiowóz z radarem. Od Leszna padało, ale mój nowy jesienny strój dał radę (szkoda tylko, że tak niewyjściowo w nim wyglądam, taki typowo PRAKTYCZNY ubiór:)).
Warto podkreślić niezwykle dzielną postawę ROSSa, który nie tylko pozwolił się wyciagnąć w tę podłą pogodę, ale też ani razu nie wydał jęku dezaprobaty bądź zawodu:) Zapewnił też miłe i motywujące towarzystwo, nie wspominając już o stosownej porcji smakowitych węglowodanów. Czekał też na mnie cierpliwie krecąc okoliczne pętelki, dzieki czemu Jego dystans wzrósł do prawie 140 km, co naprawdę robi wrażenie...
- DST 112.44km
- Czas 05:27
- VAVG 20.63km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!